W ostatnich latach wiele artykułów w prasie branżowej poświęcono tematom połączeń międzynarodowych z Polski na Białoruś i do Federacji Rosyjskiej, które zostały zawieszone na początku 2020 r. wraz z wybuchem pandemii koronawirusa.
Również w marcu 2020 r. zawieszono połączenia pasażerskie między Kazachstanem a Chińską Republiką Ludową. Zawieszenie nastąpiło krótko po uruchomieniu pociągu, kursującego niespełna trzy lata, nowo wybudowaną linią kolejową tzw. Nowym Jedwabnym Szlakiem. Zamknięte do dziś granice dla ruchu osobowego pomiędzy Polską a Białorusią i Federacją Rosyjską tłumaczy napięta sytuacja geopolityczna, natomiast wytłumaczeniem dla niewznowienia kursowania pociągów z Kazachstanu do Chin może być frekwencja. Miałem okazję podróżować pociągiem relacji Ałmaty – Urumczi na kilka miesięcy przed likwidacją. Pociągiem podróżowało łączenie 7 osób, co dawało frekwencję na poziomie 4 proc.
Jedna linia, różne parametry po obu stronach granicy
Pierwsze połączenia pasażerskie między Kazachstanem a Chinami uruchomiono w 1992 roku. Pociągi kursowały z ówczesnej stolicy Kazachstanu, Ałmatów, do Urumczi, stolicy chińskiego autonomicznego regionu Sinciang. Aby dotrzeć do jedynego funkcjonującego wówczas kolejowego przejścia granicznego Dostyk – Alashankou, składy musiały pokonywać długą trasę przez Aktogaj, ponieważ nie było jeszcze alternatywnej krótszej magistrali.
Podróż trasą liczącą 1359 kilometrów zajmowała ponad 30 godzin, a na granicy pasażerowie musieli przesiadać się z kazachskich pociągów kończących bieg na szerokim torze do składów chińskich. W XXI wieku rozpoczęto budowę alternatywnej trasy, będącej elementem kolejowego Nowego Jedwabnego Szlaku. Celem inwestycji było skrócenie dystansu między Kazachstanem a Chinami oraz usprawnienie transportu – przede wszystkim towarów.
Zbudowano linię o łącznej długości 573 km, znacznie różniącą się parametrami po obu stronach granicy. W Kazachstanie powstało 293 km nowego toru od stacji węzłowej Ałtan na magistrali turkiestańsko-syberyjskiej do nowego terminalu granicznego Altynkol – Korgas. Na jednotorowej, niezelektryfikowanej linii zastosowano tradycyjny tor stykowy o prześwicie 1520 mm z parametrami pozwalającymi na osiąganie prędkości 80-100 km/h. Po stronie chińskiej linia jest również jednotorowa, ale zelektryfikowana i ma lepsze parametry. Na bezstykowym torze 1435 mm obowiązuje prędkość 120 km/h. Odcinek chiński od granicy w Korgas do stacji węzłowej Jinghe na magistrali Xinjiang ma długość 280 km. Odcinek chiński został oddany do użytku w roku 2009, a szeroki tor w Kazachstanie udostępniono przewoźnikom dopiero w grudniu 2011 r.
Na uruchomienie połączeń pasażerskich trzeba było poczekać prawie 6 lat. W czwartek 8 czerwca 2017 r. zainaugurowano międzynarodowe połączenie Ałmaty – Urumczi po Nowym Jedwabnym Szlaku. Dzięki nowej trasie dystans między miastami skrócił się o 300 km, co umożliwiło zredukowanie czasu podróży o około 10 godzin. Na granicy pasażerowie nie musieli się już przesiadać z jednego do drugiego składu.
1048 km w 21 godzin za 345 zł
Po raz ostatni pociąg z Ałmatów do Urumczi trasą Nowego Jedwabnego Szlaku kursował w rozkładzie jazdy 2019/2020. Skład oznaczony numerem 104 w Kazachstanie i numerem K9796 w Chinach odjeżdżał z dawnej stolicy Kazachstanu raz w tygodniu w poniedziałki o 8:36, a do celu docierał następnego dnia o 8:53. W drodze powrotnej pociąg K9795/103 odjeżdżał z Urumczi przed północą w soboty i kończył bieg w Ałmatach późnym wieczorem w niedziele.
Podróż trasą liczącą 1048 km trwała 21 godzin, z czego blisko 1/3 czasu zajmowały postoje i uciążliwe kontrole po obu stronach granic. Bilet z Ałmatów do Urumczi kupiłem bez problemu na dworcu Ałmaty 2 na godzinę przed odjazdem. Pociąg rozpoczynał bieg na tej stacji, ale miał postój również na stacji Ałmaty 1, gdzie konieczna jest zmiana kierunku jazdy. Na stacji Ałmaty 1 kasy jednak nie prowadziły sprzedaży biletów międzynarodowych do Chin. Procedura wystawienia biletu trwała kilkanaście minut. Podróż kosztowała 38 742 tenge (345 zł), z czego 32 985 tenge (293 zł) to kosztował bilet na przejazd, a 5757 (52 zł) – miejscówka na wagon sypialny z przedziałami czteroosobowymi.
Pociąg był zestawiony z sześciu wagonów kolei chińskich (pięciu sypialnych i jednego technicznego). Wagony o szerokiej skrajni 1-WM, wyprodukowane w 2014 roku, oferowały bardzo przyzwoite, a wręcz komfortowe warunki podróży. Do dyspozycji pasażerów były klimatyzowane przedziały czteromiejscowe z obszernymi łóżkami. Toalety miały zamknięty obieg WC, co jest bardzo istotne w perspektywie wielogodzinnych postojów na granicach. Były też otwarte ogólnodostępne umywalnie. Od Ałmatów do granicy pociąg prowadzony był ciężką amerykańską lokomotywą spalinową serii TE33A, należącą do kolei kazachskich.
Więcej obsługi niż pasażerów
Po wyjeździe z Ałmatów do stacji Ałtan pociąg wlókł się z prędkością 50-60 km/h, zanim nie odbił na nową linię. Za oknami typowe dla Kazachstanu widoki, czyli niekończące się stepy, z miłym dla oka akcentem w postaci przepięknych ośnieżonych szczytów gór Tienszan. Przechodząc przez cały skład pociągu, policzyłem wszystkie osoby nim podróżujące. Ku mojemu zdumieniu okazało się, że więcej jest obsługi niż pasażerów. Na 180 dostępnych miejsc sypialnych zajętych było... siedem.
Wieloosobowa obsługa składała się z konduktorów (prowadników) i wszelkiej maści podejrzanych agentów. Wielokrotnie do mojego przedziału wchodził ubrany w krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach gorliwiec, żądający za każdym razem okazania paszportu i wypytujący o pochodzenie oraz cel podróży. Już w pierwszych godzinach jazdy stało się jasne, że na ten pociąg sam bilet na przejazd nie wystarczy. Należało zabrać ze sobą dużo cierpliwości i pokory, niezwykle potrzebnych w kolejnych trudnych godzinach spędzonych na przejściach granicznych. Punktualnie o godz. 13:45 skład dotarł do kazachskiej stacji granicznej Altynkol. Najpierw 50-minutowy postój na peronach, z możliwością wyjścia z pociągu. Chiński prowadnik wykorzystuje ten czas na mycie szyb zewnętrznych w nielicznych przedziałach zajętych przez pasażerów.
Kolejnym miejscem długiego postoju był punkt odprawy na samej granicy. Na formalności celno-paszportowe zarezerwowane było półtorej godziny. Dalej skład przez 40 minut snuł się z prędkością 20 km/h, aby pokonać długą granicę między Kazachstanem a Państwem Środka. Linia kolejowa otoczona jest wysokim płotem z kilkuwarstwowym drutem kolczastym i naszpikowana jest rozmaitymi czujnikami, skanerami, kamerami przemysłowymi. Wreszcie o godzinie 17:00 pociąg w żółwim tempie wtoczył się na peron chińskiej stacji granicznej Korgas.
Kontrola, lustracja, inwigilacja
Chińskie restrykcyjne procedury wymagają, aby wszyscy nieliczni pasażerowie opuścili pociąg i udali się do dworcowego terminalu odpraw wraz z całym bagażem. Tam rozpoczyna się niezwykle skrupulatna kontrola osób, bagażu i dokumentów. Pierwszym etapem jest przejście przez dezynfekującą matę. Później skanowany jest bagaż, po czym na ruchomy chodnik skanera są wprowadzani i prześwietlani pasażerowie.
Przed kontrolą paszportów oficerowie odbierają pasażerom telefony komórkowe i sprawdzają ich zawartość. Oglądane są zapisane zdjęcia, szczegółowo lustrowana jest historia przeglądanych stron WWW. W trakcie kontroli paszportów mundurowi zadają wiele niezręcznych pytań o cel wizyty, dokładny plan podróży, a nawet stosunek do Tajwanu i Tybetu.
Na koniec dokładnie kontrolowany jest bagaż. Chińskich mundurowych interesują posiadane mapy i przewodniki. Konfiskowane są wszystkie materiały dotyczące Tybetu, które przedstawiają ten autonomiczny region jako obszar oderwany od ChRL. Posiadanie tego typu materiałów jest traktowane jako wroga agitacja. Po żmudnych i wyczerpujących kontrolach pasażerowie kierowani są do sali oczekiwań. Tam jest ostatni etap odprawy granicznej. Oficer policji fotografuje twarze, a następnie przesłuchuje pasażerów z zagranicznymi paszportami przy użyciu translatora.
6 godzin i 45 minut postoju na przejściach granicznych
Kilkanaście minut po godzinie 22:00 skład pociągu, po wymianie zestawów kołowych z szerokiego na normalny tor, jest gotowy na ponowne przyjęcie pasażerów. Po zajęciu miejsc w wagonach trzeba jeszcze raz okazać dokumenty do kontroli. O godz. 22:30 czasu miejscowego, po 6 godzinach i 45 minutach od momentu przyjazdu do pierwszej stacji granicznej, pociąg rusza w dalszą drogę. Chińska lokomotywa elektryczna poprowadzi skład do stacji końcowej Urumczi. Chiński odcinek linii jest o wiele ciekawszy geograficznie; niestety ten etap podróży pokonuje się nocą.
Zgodnie z rozkładem jazdy, o godz. 8:53, pociąg kończy bieg na nowej gigantycznej stacji w Urumczi, największym mieście zachodniej części Chin. Po wyjściu z wagonu nie można od razu cieszyć się wolnością. Szybko powraca trauma permanentnych kontroli. Pasażerowie ponownie zmuszeni są do okazania biletu na przejazd i paszportu, później dokładnie prześwietlany jest bagaż, a na deser podróżni są poddawani rejestracji przez miejscowe służby. Z Urumczi można kontynuować podróż pociągiem w głąb Chin. Codziennie o godz. 14:00 odjeżdża stąd bezpośredni pociąg Z70 do Pekinu. Aby dotrzeć do stolicy Państwa Środka, trzeba pokonać „tylko” 1954 km. Pociąg Z70 na przejechanie tej odległości potrzebuje 30 godzin.